Poznajmy szkodnika – o mszycy słów kilka
Mszyce to jedne z najważniejszych szkodników roślin. Ich szkodliwość wynika z tego, że mają bardzo duży potencjał rozrodczy, oraz okresową dużą mobilność (pokolenia uskrzydlone). Dodatkowo szkodniki te mogą być wektorem przenoszącym wiele chorób. Masowe wystąpienie tego szkodnika może prowadzić do osłabienia roślin, powstania licznych deformacji w miejscach żerowania, rozprzestrzenienia się wielu chorób.
W rozwoju mszyc występuje przemiana pokoleń. Najczęściej na zakończenie okresu wegetacyjnego pojawia się pokolenie płciowe, gdzie po kopulacji samice składają jaja, które zimują. Wiosną z jaj lęgną się larwy, które rozwijają się i przekształcają w mszyce – samice które rozmnażają się dzieworodnie. Samice mogą składać jaja, lub u niektórych gatunków od razu lęgną się larwy. W okresie wegetacji na różnych etapach rozwoju pojawiają się pokolenia uskrzydlone, cechujące się wysoką mobilnością. Jesienią najczęściej ponownie pojawia się pokolenie płciowe, które kopuluje, i tak cykl się zamyka.
Największy wpływ na tempo rozwoju koloni mszyc ma temperatura oraz dostępność pokarmu. Dodatkowo sprzyja im sucha, bezdeszczowa pogoda. Obserwowany w ostatnich latach zmiany klimatyczne wprowadza liczne zaburzenia w rozwoju mszyc, prowadząc często do nieoczekiwanych konsekwencji. Koronnym przykładem tego może być rozwój mszycy czeremchowo-zbożowej i reperkusje związane np. z uprawą jęczmienia.
Mszyca – szkodnik z dużym potencjałem
Co do zasady mszyce, jak większość szkodników mają wiele organizmów stanowiących ich wrogów naturalnych. Można powiedzieć, że nawet bardzo wiele, i to licznych. Zaskakujące jest to, że przy tak wielu i tak licznych wrogach szkodniki te stanowią w dalszym ciągu duże zagrożenie dla naszych upraw. Wynika to z tego, że mszyce mają bardzo duży potencjał rozwojowy, a występujące pokolenia uskrzydlone niejako urywają się swoim wrogom naturalnym. Schemat rozwoju kolonii mszyc najczęściej wygląda tak:
1. Nalot mszycy na uprawę
2. Szybkie namnażanie się i rozwój kolonii
3. Lokalizowanie i nalot coraz większej ilości organizmów drapieżnych żywiących się mszycami
4. Wzrost ilości owadów drapieżnych i zahamowanie rozwoju kolonii mszyc
5. Spadek liczebności mszyc i stopniowy zanik mszyc związany z nagromadzeniem dużej ilości drapieżników
6. W międzyczasie występuje pokolenie uskrzydlone, przelatujące na inne miejsce lub innego żywiciela i niejako „urywanie się” drapieżnikom, które muszą ponownie szukać miejsca występowania mszycy
Naturalny sposób na mszyce – organizmy pożyteczne
Jak zaznaczyliśmy występuje wiele drapieżników, dla których mszyce to nie lada przysmaki. Poczynając od biedronek, przez złotooki, błonkówki, bzyki do pryszczarków. Problemem nie jest brak naturalnych wrogów mszycy, tylko tempo ich rozwoju i czas niezbędny dla zlokalizowania kolonii mszycy na roślinach przez ich naturalnych wrogów.
Przechodząc do wojny biologicznej z mszycą, wiemy już , że mamy cały arsenał pożytecznych owadów, trzeba tylko skrócić czas upływający od nalotu mszycy do do zaatakowania ich przez wrogów naturalnych oraz zwiększyć populację (ilość ) tych wrogów , a natura już resztę załatwi. Jeśli zdecydujemy się na zastosowanie środków chemicznych, zwalczymy zarówno mszyce jak i owady pożyteczne. Mszyce które zostały, lub które nalecą ponownie mogą już rozwijać się swobodnie, nie będzie przecież żadnej presji ze strony ich naturalnych wrogów, których pozbyliśmy się naszym zabiegiem chemicznym.
Przyszedł czas, aby przedstawić zwalczanie mszycy za pomocą jej naturalnych wrogów, na przykładzie złotooka pospolitego. Podobne wymagania ma wiele innych owadów. W zasadzie wyjątkami są gatunki (np. biedronka dwukropka, siedmiokropka czy azjatycka), u których zarówno owad dorosły jak i larwa są drapieżnikami.
U złotooka pospolitego zimuje imago (postać doskonała, owad dorosły). Postać dorosła jest dość wrażliwa na zimno śmiertelność najczęściej wynosi 50-90 % osobników które schodzą na zimowanie. Po przezimowaniu złotooki wychodzą z ukrycia i rozpoczynają składanie jaj, najczęściej w okolicach kolonii mszyc czy przędziorków. Rodząca się larwa żeruje przez ok. 2-4 tygodnie. Żywi się mszycami, przędziorkami, jajami i larwami różnych owadów – jest drapieżcą. Jedna larwa w ciągu 2 tygodni życia potrafi unieszkodliwić ok. 450 mszyc. Po wyrośnięciu larwa przekształca się w poczwarkę. Z poczwarki wylęga się owad dorosły, który u złotooka pospolitego żywi się pyłkiem i nektarem roślin. I w ten sposób cykl rozwojowy złotooków się zamknął. W ciągu roku złotooki dają 3-4 pokoleń.
W naturze występuje bardzo wiele naturalnych wrogów mszyc (generalnie owadów pożytecznych). W swoim rozwoju wymaga dostępu do pyłku i nektaru roślin owadopylnych (one również często zapylają rośliny). Aby one mogły i chciały zostać w naszych ogrodach niezbędne jest występowanie roślin owadopylnych kwitnących w ciągu całego okresu wegetacyjnego, aby kolejne pokolenia tych owadów mogły się tam żywić. Dodatkowo tak naprawdę niezbędne jest ciągłe występowanie głównego bohatera tego artykułu, czyli mszyc, aby kolejne pokolenie larw miało gdzie żerować.
Skuteczna walka z mszycą w ogordzie
Jeżeli chcemy zwyciężyć „wojnę” z mszycami w ogrodzie trzeba naszym sprzymierzeńcom stworzyć odpowiednie warunki. Strategia opiera się na zapewnieniu odpowiednich warunków bytowych (bazy pokarmowej) dla ich rozwoju oraz miejsca na schronienie, szczególnie na zimę. W tym miejscu u wielu pojawia się pytanie jak to osiągnąć?
Aby zapewnić ciągłą bazę pokarmową dla form drapieżnych zakładamy hodowlę mszyc. W tym celu siejemy 0,25-1m kwadratowego zboża (pszenica, jęczmień, kilka roślin kukurydzy). W to zboże uwalniamy mszyce zbożową lub czeremchowo-zbożową. Ponieważ w ciągu okresu wegetacji mszyca ta żeruje tylko na zbożu, nie ma ryzyka , że zaatakują nam np. fasolę, bób czy róże. Tam występują inne gatunki.
Obok naszej hodowli mszyc zakładamy min 1-2 m kwadratowych łąki kwietnej. Im więcej gatunków roślin w składzie takiej łąki tym lepiej (może być zarówno jednoroczna jak i bylinowa, czy cebulowa). Ważne aby cały czas kwitła.
Gdy mamy już zapewnioną bazę pokarmową dla owadów pożytecznych(z hodowlą mszyc włącznie) introdukujemy (uwalniamy) nasze owady pożyteczne (najważniejsza jest mieszanka błonkówek –parazytoidów mszyc). Im więcej gatunków pożytecznych uwolnimy tym skuteczniej będą kontrolowały rozwój mszyc. Wiele w tak dobre warunki przybędzie samodzielnie. Z naszych hodowli mszyc i łąki kwietnej owady będą zasiedlały te rośliny w ogrodzie na których pojawi się mszyca. Jeśli jej nie będzie będą atakowały tylko tą na zbożu, i tam przeżyją, ale zaręczam, że po tak jednostronnej diecie, jeśli tylko pojawi się gdzieś inny gatunek mszyc, jest szybko atakowany. Jednocześnie, ponieważ inne stadia rozwojowe mają w naszym ogrodzie dostatek pokarmu, nie ma dla nich sensu go opuszczać. A nam zostaje podziwianie zmieniającej się w ciągu okresu ładnej łąki kwietnej no i obserwowanie „walki” owadów pożytecznych ze szkodnikami.
Bardzo wskazane było by jeszcze zapewnienie owadom pożytecznym schronienia na okres zimy. Od sierpnia do początku września wystawiamy domki dla owadów (złotooków, biedronek, czy takie mieszane), które w październiku, przed nastaniem mrozów chowamy do nieogrzewanych pomieszczeń. Na wiosnę, w marcu wystawiamy je w ogrodzie i mamy własną hodowlę owadów pożytecznych. No może w kolejnym roku warto trochę ich dołożyć, zwłaszcza jakąś mieszankę błonkówek.
Należy pamiętać, że tego typu kontrola nigdy nie doprowadzi do sytuacji, że w ogrodzie nie będzie żadnej mszycy. Będą , ale w ograniczonych ilościach i cały czas pod presją ze strony owadów pożytecznych. Należy również pamiętać, że zastosowanie pestycydów do pozbycia się mszyc jest równoznaczne z zakończeniem pasjonującej walki biologicznej, ogranicza bioróżnorodność naszego ogrodu. Wówczas nalatujące mszyce nie spotykają się już z żadną presją i mogą się szybko, swobodnie rozwijać, a my będziemy zmuszeni do wykonania kolejnego zabiegu pestycydem. W tym miejscu każdy kto chce pozbyć się mszyc i uchronić rośliny przed atakiem tego szkodnika powinien sobie odpowiedzieć na pytanie czy warto tak brutalnie ingerować w naturę za pomocą środków chemicznych, czy może lepiej zaangażować się i z powodzeniem uchronić swoje rośliny w sposób naturalny?